Pewnie większość z Was była w zimie w górach, lub przynajmniej w okolicach gór i być może jest zdziwiona czego to można się uczyć jak chodzi o turystkę zimową. W tym wypadku jednak mowa o zimowej turystyce wysokogórskiej, która znacznie różni się od wersji letniej.
Jakie są różnice?
No cóż, zimą jest zimno. Trzeba się ciepło ubierać i być przygotowanym, że temperatura może jeszcze spaść.
Od dawna chciałam uporządkować sobie wcześniej zdobytą wiedzę oraz nauczyć się i potrenować umiejętności, o których tylko słyszałam, że są niezbędne. W tym celu zdecydowałam się Kurs Zimowej Turystyki Wysokogórskiej organizowany przez Polski Związek Alpinizmu.
Program kursu
- zapoznanie ze sprzętem używanym zimą (czekan, raki, zestaw lawinowy, rakiety śnieżne, sprzęt asekuracyjny i wspinaczkowy)
- nauka zachowania podczas upadku, hamowanie czekanem, zabezpieczenie swojej pozycji
- prawidłowe poruszanie się w górach
- chodzenie w zespołach, asekuracja lotna
- zakładanie stanowisk i punktów asekuracyjnych
- zjazdy na linie
- chodzenie po lodzie i prawidłowe korzystanie z raków
- używanie zestawów lawinowych, korzystanie z detektorów, poszukiwanie osób przysypanych przez lawinę
- korzystanie z "poręczówek"
- budowanie jam śnieżnych
- prawidłowe planowanie wyjść w warunkach zimowych
Ogólnie kurs nie jest na pewno lekki, szczególnie jeżeli warunki w górach są ciężkie. Przez 4 dni wychodziliśmy w góry codziennie o 7.30 (o 7.30 byliśmy już w pełni ubrani, z rakietami na nogach i po zakończonych testach detektorów). Wiązało się to z tym, że pobudka musiała nastąpić przed 6, tak żeby udało się zdobyć wrzątek (jeden czajnik na całe schronisko), zjeść śniadanie, spakować plecak i porządnie się ubrać. W terenie zajęcia kończyły się ok 14-15, po dotarciu do schroniska mieliśmy 1,5-2 h przerwy na obiad, następnie spotykaliśmy się na część teoretyczną. Trzeba dodać, że warunki w "Betlejemce" są dość spartańskie i jest dość, powiem wprost, zimno. Do soboty, kiedy to w zjechało się więcej osób i sala kursantów wypełniła się na maksa, spałam w śpiworze, pod kocem i kołdrą. Przez 5 dni wzięłam tylko 1 prysznic!
Z pewnością nie jest to ostatni kurs z PZA na który się wybrałam. Program jest ułożony świetnie i naprawdę daje solidne podstawy do zdobywania dalszego doświadczenia. Dodatkowo prowadzący, Marek Pokszan, przekazał nam dużo mniejszych i większych pomocnych trików oraz uczulił na wiele sytuacji, które mogłyby wydawać się błahe, a w górskich warunkach mogłyby okazać się śmiertelnie niebezpieczne. Nawet samo mieszkanie w takim miejscu jak, ulokowana na Hali Gąsienicowej, "Betlejemka" jest niezwykle inspirujące i stanowi okazję do poznania wielu wspaniałych ludzi, pasjonatów gór.
Jakie są różnice?
1. Szlaki
Szlaki zimą różnią się od tych wytyczonych latem. Przede wszystkim dlatego, że teren pokryty jest warstwą śniegu co znacznie zmienia jego ukształtowanie. W pewnych miejscach przejście jest łatwiejsze lub skrócone (np gdy tafla jeziora jest zamarznięta, a przejście po niej bezpieczne), niektóre miejsca natomiast są niedozwolone z uwagi na ogromne zagrożenie lawinowe i niestabilną zazwyczaj pokrywę śnieżną.2. Warunki na szlaku
Śnieg i oblodzenia sprawiają, że bez przejście niektórych miejsc bez sprzętu jest bardzo trudne lub wręcz niemożliwe, a do tego na bank- bardzo niebezpieczne. Pojawia się do tego jeden szalenie niebezpieczny czynnik- zagrożenie lawinowe. Zagrożenia lawinowego nie wolno bagatelizować, ba, trzeba być jego świadomym i wszelkimi sposobami starać się unikać zagrożenia. Korzystanie ze sztucznych ułatwień na szlaku może okazać się niemożliwe (oblodzenia, pokrywa śnieżna), a kamyki, których chwytami się w lecie mogą być niedostępne. Trzeba mieć to na uwadze udając się w wyższe partie gór.Może okazać się, że niektóre fragmenty szlaku, które latem pokonujemy bez dużych trudności będą od nas wymagały użycia sprzętu i asekuracji. |
3. Czas
Zimą dni są o wiele krótsze, trzeba być przygotowanym, że na szlaku może nas dopaść mrok.
4. Temperatura
No cóż, zimą jest zimno. Trzeba się ciepło ubierać i być przygotowanym, że temperatura może jeszcze spaść.5. Wysiłek
Chodzenie po górach w warunkach zimowych kosztuje o wiele więcej energii niż latem. Śnieg, niska temperatura oraz ciężkie ubranie to mix, który wysysa z nas energię . Trzeba być na to przygotowanym i racjonalnie oceniać swoje siły.Sprzęt i ciężkie ubrania są niezbędnymi elementami wyposażenia zimowego, niestety są też czynnikiem, który znacząco wpływa na zwiększenie wysiłku. |
Od dawna chciałam uporządkować sobie wcześniej zdobytą wiedzę oraz nauczyć się i potrenować umiejętności, o których tylko słyszałam, że są niezbędne. W tym celu zdecydowałam się Kurs Zimowej Turystyki Wysokogórskiej organizowany przez Polski Związek Alpinizmu.
Program kursu
- zapoznanie ze sprzętem używanym zimą (czekan, raki, zestaw lawinowy, rakiety śnieżne, sprzęt asekuracyjny i wspinaczkowy)
- nauka zachowania podczas upadku, hamowanie czekanem, zabezpieczenie swojej pozycji
- prawidłowe poruszanie się w górach
- chodzenie w zespołach, asekuracja lotna
- zakładanie stanowisk i punktów asekuracyjnych
- zjazdy na linie
- chodzenie po lodzie i prawidłowe korzystanie z raków
- używanie zestawów lawinowych, korzystanie z detektorów, poszukiwanie osób przysypanych przez lawinę
- korzystanie z "poręczówek"
- budowanie jam śnieżnych
- prawidłowe planowanie wyjść w warunkach zimowych
Ogólnie kurs nie jest na pewno lekki, szczególnie jeżeli warunki w górach są ciężkie. Przez 4 dni wychodziliśmy w góry codziennie o 7.30 (o 7.30 byliśmy już w pełni ubrani, z rakietami na nogach i po zakończonych testach detektorów). Wiązało się to z tym, że pobudka musiała nastąpić przed 6, tak żeby udało się zdobyć wrzątek (jeden czajnik na całe schronisko), zjeść śniadanie, spakować plecak i porządnie się ubrać. W terenie zajęcia kończyły się ok 14-15, po dotarciu do schroniska mieliśmy 1,5-2 h przerwy na obiad, następnie spotykaliśmy się na część teoretyczną. Trzeba dodać, że warunki w "Betlejemce" są dość spartańskie i jest dość, powiem wprost, zimno. Do soboty, kiedy to w zjechało się więcej osób i sala kursantów wypełniła się na maksa, spałam w śpiworze, pod kocem i kołdrą. Przez 5 dni wzięłam tylko 1 prysznic!
Centralny Ośrodek Sportu Polskiego Związku Alpinizmu "Betlejemka" |
Z pewnością nie jest to ostatni kurs z PZA na który się wybrałam. Program jest ułożony świetnie i naprawdę daje solidne podstawy do zdobywania dalszego doświadczenia. Dodatkowo prowadzący, Marek Pokszan, przekazał nam dużo mniejszych i większych pomocnych trików oraz uczulił na wiele sytuacji, które mogłyby wydawać się błahe, a w górskich warunkach mogłyby okazać się śmiertelnie niebezpieczne. Nawet samo mieszkanie w takim miejscu jak, ulokowana na Hali Gąsienicowej, "Betlejemka" jest niezwykle inspirujące i stanowi okazję do poznania wielu wspaniałych ludzi, pasjonatów gór.
Prześlij komentarz